wtorek, 24 marca 2015

164. Wojciech Lewandowski "Przez pustynie na ośnieżone szczyty..."

Wydawnictwo: MUZA S. A.
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 312
Ocena: 4/6

Turystyka górska, wspinaczka górska, zdobywanie najwyższych górskich szczytów… to brzmi świetnie i na pewno jest tak niełatwe, jak fascynujące. Skąd jednak ten może i nietypowy wstęp? A stąd, że szukając w bibliotece materiałów na temat dalekiego nam Chile znalazłam książkę Wojciecha Lewandowskiego. Jak dotąd autor był mi zupełnie nieznany i właściwie nie miałam tej książki w planach czytelniczych. Ale muszę przyznać, że jednak mnie zaintrygowała, zwłaszcza że zanim ją przeczytałam i oceniłam, to w Biblionetce miała jedną jedyną ocenę. Postanowiłam przeczytać i wiem, że niesłusznie jest mało znana.

Jak już wyżej napisałam książka mnie zaintrygowała, a autor opisuje w niej wyprawy, w których brał udział i w trakcie których zdobywał najwyższe szczyty południowoamerykańskich krajów. Ja zdobywcą górskich szczytów nie jestem, ale z wielką ciekawością czytałam opisy gór i wspinaczek. Dzięki temu choć trochę poznałam krajobrazy i górskie panoramy Ameryki Południowej. Nie mogłabym też nie wspomnieć o fotografiach, które także przybliżyły mi ten daleki kontynent.

W książce nie brakuje także wspomnień o Pierwszej Polskiej Wyprawie Andyjskiej, w której udział brał między innymi Wiktor Ostrowski (autor m. in. książki „Wyżej niż kondory”) oraz o miejscach związanych z pierwszymi polskimi zdobywcami Andów.


Jak już wspomniałam wyżej książki nie miałam w czytelniczym planie. I nie żałuję, że plan ten zmieniłam. Bo choć nie mam w planie zdobywania Mercedario czy Aconcagui, to cieszę się, że dzięki tej książce (i rzecz jasna dzięki „Wyżej niż kondory”, którą także czytałam) mogłam te góry choć trochę poznać. I całkiem możliwe jest, ze do obu wspomnianych książek jeszcze wrócę.

4 komentarze:

  1. Mafio, co tam szczególnie interesującego znalazłaś? Bo może i ja poszukam tej książki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi osobiście najbardziej podobały się fotografie, relacje z Chile i Argentyny i ciekawostki o zwyczajach. ;)

      Usuń
  2. "Wyżej niż kondory" też znam. Ciekawie opisana wyprawa i rejony bliżej nieznane polskim czytelnikom, prawda? Jeśli Lewandowski pisze podobnie, to chyba warto po to sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wyżej niż kondory" czytałam już dość dawno temu, więc trudno mi trochę dobrze ocenić podobieństwo, ale jeśli chodzi o góry Ameryki Południowej, to na pewno warto na Lewandowskiego zwrócić uwagę.

      Usuń