Rok wydania: 2013
Ilość stron: 312
Ocena: 4/6
Turystyka górska, wspinaczka górska,
zdobywanie najwyższych górskich szczytów… to brzmi świetnie i na pewno jest tak
niełatwe, jak fascynujące. Skąd jednak ten może i nietypowy wstęp? A stąd, że szukając
w bibliotece materiałów na temat dalekiego nam Chile znalazłam książkę
Wojciecha Lewandowskiego. Jak dotąd autor był mi zupełnie nieznany i właściwie
nie miałam tej książki w planach czytelniczych. Ale muszę przyznać, że jednak mnie
zaintrygowała, zwłaszcza że zanim ją przeczytałam i oceniłam, to w Biblionetce
miała jedną jedyną ocenę. Postanowiłam przeczytać i wiem, że niesłusznie jest mało znana.
Jak już wyżej napisałam książka
mnie zaintrygowała, a autor opisuje w niej wyprawy, w których brał udział i w
trakcie których zdobywał najwyższe szczyty południowoamerykańskich krajów. Ja zdobywcą
górskich szczytów nie jestem, ale z wielką ciekawością czytałam opisy gór i wspinaczek. Dzięki temu choć trochę poznałam krajobrazy i górskie panoramy Ameryki Południowej. Nie mogłabym też nie wspomnieć o fotografiach, które także przybliżyły mi ten daleki kontynent.
W książce nie brakuje także wspomnień o Pierwszej Polskiej Wyprawie Andyjskiej, w której udział brał między
innymi Wiktor Ostrowski (autor m. in. książki „Wyżej niż kondory”) oraz o
miejscach związanych z pierwszymi polskimi zdobywcami Andów.
Jak już wspomniałam wyżej książki
nie miałam w czytelniczym planie. I nie żałuję, że plan ten zmieniłam. Bo choć
nie mam w planie zdobywania Mercedario czy Aconcagui, to cieszę się, że dzięki
tej książce (i rzecz jasna dzięki „Wyżej niż kondory”, którą także czytałam)
mogłam te góry choć trochę poznać. I całkiem możliwe jest, ze do obu wspomnianych książek jeszcze wrócę.
Mafio, co tam szczególnie interesującego znalazłaś? Bo może i ja poszukam tej książki?
OdpowiedzUsuńMi osobiście najbardziej podobały się fotografie, relacje z Chile i Argentyny i ciekawostki o zwyczajach. ;)
Usuń"Wyżej niż kondory" też znam. Ciekawie opisana wyprawa i rejony bliżej nieznane polskim czytelnikom, prawda? Jeśli Lewandowski pisze podobnie, to chyba warto po to sięgnąć.
OdpowiedzUsuń"Wyżej niż kondory" czytałam już dość dawno temu, więc trudno mi trochę dobrze ocenić podobieństwo, ale jeśli chodzi o góry Ameryki Południowej, to na pewno warto na Lewandowskiego zwrócić uwagę.
Usuń