Tytuł
oryginału: „Passenger to Frankfurt”
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Oj, dawno nie sięgałam po Agathę
Christie, choć książki jej autorstwa leżą sobie na przyłóżkowej szafce.
Najwyższa więc pora, żeby nieco zmienić ten stan rzeczy. Popatrzyłam na stosik
i mój wybór padł na „Pasażera do Frankfurtu”. Tytuł dość intrygujący, więc i
historia zapisana na kartach książki nie może być nudna.
Tym razem bohaterem jest sir Stafford
Nye. Rzeczony jegomość całkiem przypadkiem na frankfurckim lotnisku poznaje
intrygującą kobietę. Owa pasażerka prosi naszego bohatera o pomoc i użyczenie
biletu oraz paszportu. Cóż, prośba oryginalna (czy moralna, nie mnie to
oceniać), w każdym razie sir Stafford Nye postanawia pomóc nowej znajomej. A
skoro nasi bohaterowie poznali się w tak ciekawy sposób, to i znajomość nie
może być nudna. Sam fakt, że tajemnicza pasażerka używa różnych nazwisk i
współpracuje z ciekawymi, bogatymi i wpływowymi budzi zainteresowanie. A i ten
potencjalny spisek i może jakaś rewolucja? Jest co śledzić.
Nie będę zdradzać szczegółów,
najlepiej samemu odkrywać i rozwiązywać zagadki. W każdym razie po raz kolejny
proza Agathy Christie mnie wciągnęła. Nudzić się? A skąd. Nie nudziłam się ani
przez chwilę, choć w rozwiązywaniu tajemnic nie pomagali mi ani Hercules Poirot,
ani Jane Marple.
Żaden bohater mnie nie irytował, choć
być może sir Stafford Nye jest faktycznie lekkoduchem i niezbyt poważnie
traktuje rzeczy ważne. Ale chyba dzięki temu przeżył dość ciekawą przygodę. Czy
ja bym miałabym odwagę wziąć udział w takim przedsięwzięciu? Chyba nie. I
dlatego cieszę się, że taką przygodę mogłam przeżyć z bohaterami Agathy
Christie. I jak jej tu nie lubić?
-------
Tekst został zamieszczony także tutaj: http://na-tropie-agathy.blogspot.com/
Tekst został zamieszczony także tutaj: http://na-tropie-agathy.blogspot.com/
Ano długo tu Christie nie było, potwierdzam. :) Ja z kolei często jak widzę recki Agathy i mam na uwadze niewielkie gabaryty, co rusz myślę o sięgnięciu po kolejną, a się coś zabrać za to nie potrafię. Tako to jest z nami, czytelnikami. :)
OdpowiedzUsuńNo tak bywa. :)
UsuńBardzo się cieszę, że zwróciłaś uwagę na przyłóżkowy stosik, w którym pokutuje Agatka :) Wrzesień to jej miesiąc, zatem przeczytanie jednej "agatkowej" książki można potraktować jak czytelniczy obowiązek, a na pewno jako przyjemność.
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację, Mafio, nie jest istotne, czy zagadkę usiłuje rozwikłać Poirot czy Marple, albo jeszcze zgoła ktoś inny, ważne, że wszystko "uknuła" Christie :)
Owszem. Wrzesień jeszcze trwa, więc może zdążę jeszcze jedną Agatkę w jej miesiącu. :)
UsuńTrzymam kciuki! Zawsze im więcej recenzji, tym szansa na wygraną wzrasta :)
UsuńO, tej książki jeszcze nie czytałam! Mam nadzieję, że szybko nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńPo Agathę zawsze warto sięgać. :)
UsuńDla mnie "Pasażer..." i "Spotkanie w Bagdadzie" to najsłabsze powieści Christie. mam wrażenie, że powieści szpiegowskie po prostu jej nie wychodziły :) (I nie, że czyta się źle, bawiłam się nieźle, po prostu na koniec miałam krzywą minę pt "to ma być ta skomplikowana intryga?!")
OdpowiedzUsuńBiorą pod uwagę, że Christie potrafiła wymyślać niezłe intrygi, to można poczuć niedosyt. :)
Usuń