czwartek, 30 kwietnia 2015

173. Gustaw Morcinek "Jak górnik Bulandra diabła oszukał"

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 1962
Ilość stron: 226
Ocena: 5/6


Kilka tygodni temu, przy okazji tej notki, napisałam, że mam zamiar sięgnąć po kolejny zbiór z baśniami autorstwa Gustawa Morcinka. Jak napisałam, tak zrobiłam. W zbiorze zatytułowanym „Jak górnik Bulandra diabła oszukał”, znalazłam kolejną garść różnych opowiadań.

Po raz kolejny spotkałam się z różnymi ciekawymi, bajkowymi postaciami. Z diabłami, czarownicami, królami, księżniczkami, utopcami… Długo by wymieniać. Ktoś mógłby powiedzieć, że może w moim wieku to trochę głupio sięgać po tego typu literaturę, ale akurat jestem innego zdania. Z przyjemnością śledziłam niezwykłe, czasem wręcz magiczne, przygody baśniowych bohaterów. Z uśmiechem czytałam o tym, jak dobrzy bohaterowie byli nagradzani. 

Niezmiennie jestem też zdania, że warto te baśnie znać i warto czytać je dzieciom. Konkurencja zagraniczna? Za granicą też niewątpliwie powstają cudowne baśnie i legendy, ale czytając Morcinka po raz kolejny przekonałam się, że nasze polskie baśnie, legendy i podania niczym nie ustępują konkurencji. Brzydkie potwory? Co tam. Pojawiają się tu straszne smoki czy brzydkie diabły (jak wszędzie), ale w końcu i tak dostają „po ogonie”, więc i tak nie ma się czym martwić.

Wspomnę też co nieco o języku, jakim baśnie są pisane. A wspomnę dlatego, że pojawia się tu sporo niedzisiejszych, rzadko używanych słów. Nie zmienia to faktu, że tak czy owak warto je chociaż poznać. W książce podobają mi się też ilustracje, które są fragmentami obrazów Teofila Ociepki. 


Tak, pochwały i pochwały. Ale warto pochwalić ciekawe książki, zwłaszcza te nieco mniej znane, ale warte uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz