sobota, 28 listopada 2015

208. Brian Lumley "Mowa umarłych"

Tytuł oryginału: „Deadspeak”
Wydawnictwo: vis-a-vis/etiuda
Rok wydania: 2004
Tłumacz: Mirosław Przylipiak
Ilość stron: 424
Ocena: 4/6


Nie da się nie zauważyć, że moja przygoda z serią książek o niezwykłym Nekroskopie trwa w najlepsze. Sięgając po „Mowę umarłych” zastanawiałam się, czym zaskoczą mnie złe do szpiku kości wampiry. Bo bez wampira by się nie obeszło.

Chociaż tym razem starcie Harry’ego z wampirem może być trudniejsze niż wcześniej. A dlaczego? A dlatego że Harry Junior zablokował jego niezwykłe talenty – umiejętność poruszania się w Kontinuum oraz umiejętność rozmawiania ze zmarłymi. Z tego względu przez jakiś czas pozostawał nieco na uboczu działań INTESPu. W tym czasie na wyspie Rodos dwaj esperzy, Trevor Jordan i Ken Layard, obserwują przemyt narkotyków. I jak się okazuje, trafiają na trudnego przeciwnika. Okazuje się nim, jakżeby inaczej, wampir. Janosz Ferenczy. Natrafiają na problemy, które kończą się dla nich bardzo nieprzyjemnie.

Harry, kiedy się o tym dowiaduje, postanawia włączyć się do akcji przeciwko Janoszowi. W tym celu razem z Sandrą Markham i Darcym Clarkiem rusza na Rodos. A żeby stawić czoło niebezpiecznemu przeciwnikowi musi odzyskać swoje zdolności. Ale jak i dzięki komu to zrobi, tego już nie zdradzę. Chociaż może to być zaskakujące. I to bardzo.

Cóż mogę powiedzieć o książce. Po raz kolejny w serii pojawił się problem do rozwiązania. Po raz kolejny problemem tym jest wampir, z którym Harry musi walczyć. Całkiem podobnie jak w poprzednich częściach. Mimo podobieństw do poprzednich części książka mnie nie rozczarowała. Zostałam nie raz i nie dwa zaskoczona, co mogę uznać za plus. Po raz kolejny dowiedziałam się czegoś ciekawego o przebiegłych, złych i sprytnych wampirach. Cóż, do romantyzmu to im daleko.

Może i „Nekroskop” nie jest literackim arcydziełem, ale przygody Harry’ego śledzę z zainteresowaniem. Na chwilę obecną nie zanosi się na to, żebym zrezygnowała ze znajomości z tą serią. Czy kolejna część zaskoczy mnie czymś nowym? Zobaczymy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz