Tytuł oryginału: „Deadspeak”
Wydawnictwo: vis-a-vis/etiuda
Tłumacz: Mirosław Przylipiak
Ilość stron: 424
Ocena: 4/6
Nie da się nie zauważyć, że moja przygoda z serią
książek o niezwykłym Nekroskopie trwa w najlepsze. Sięgając po „Mowę umarłych”
zastanawiałam się, czym zaskoczą mnie złe do szpiku kości wampiry. Bo bez
wampira by się nie obeszło.
Chociaż tym razem starcie Harry’ego z wampirem może
być trudniejsze niż wcześniej. A dlaczego? A dlatego że Harry Junior zablokował
jego niezwykłe talenty – umiejętność poruszania się w Kontinuum oraz
umiejętność rozmawiania ze zmarłymi. Z tego względu przez jakiś czas pozostawał
nieco na uboczu działań INTESPu. W tym czasie na wyspie Rodos dwaj
esperzy, Trevor Jordan i Ken Layard, obserwują przemyt narkotyków. I jak się
okazuje, trafiają na trudnego przeciwnika. Okazuje się nim, jakżeby inaczej,
wampir. Janosz Ferenczy. Natrafiają na problemy, które kończą się dla nich
bardzo nieprzyjemnie.
Harry, kiedy się o tym dowiaduje, postanawia włączyć
się do akcji przeciwko Janoszowi. W tym celu razem z Sandrą Markham i Darcym
Clarkiem rusza na Rodos. A żeby stawić czoło niebezpiecznemu przeciwnikowi musi
odzyskać swoje zdolności. Ale jak i dzięki komu to zrobi, tego już nie zdradzę.
Chociaż może to być zaskakujące. I to bardzo.
Cóż mogę powiedzieć o książce. Po raz kolejny w serii
pojawił się problem do rozwiązania. Po raz kolejny problemem tym jest wampir, z
którym Harry musi walczyć. Całkiem podobnie jak w poprzednich częściach. Mimo
podobieństw do poprzednich części książka mnie nie rozczarowała. Zostałam nie
raz i nie dwa zaskoczona, co mogę uznać za plus. Po raz kolejny dowiedziałam
się czegoś ciekawego o przebiegłych, złych i sprytnych wampirach. Cóż, do
romantyzmu to im daleko.
Może i „Nekroskop” nie jest literackim arcydziełem,
ale przygody Harry’ego śledzę z zainteresowaniem. Na chwilę obecną nie
zanosi się na to, żebym zrezygnowała ze znajomości z tą serią. Czy kolejna
część zaskoczy mnie czymś nowym? Zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz