czwartek, 5 listopada 2015

206. Arturo Perez-Reverte "Królowa Południa"

Tytuł oryginału: „La Reina del Sur”
Wydawnictwo: MUZA SA
Rok wydania: 2003
Tłumacz: Joanna Karasek
Ilość stron: 452
Ocena: 4,5/6

To już moje trzecie spotkanie z twórczością Arturo Pereza-Reverte. Wcześniej przeczytałam „Klub Dumas” (który nawet mi się spodobał) i „Terytorium Komanczów” (które spodobało mi się nieco mniej). Zanim sięgnęłam po „Królową Południa”, zastanawiałam się, czy książka ta mi się spodoba. Miałam cichą nadzieję, że wrażenia będą na plus.

Główną bohaterką swej powieści hiszpański pisarz uczynił Teresę Mendozę – prostą meksykańską dziewczynę z Culiacan w stanie Sinaloa. Już na początku powieści chłopak Teresy, przemytnik narkotyków, niestety ginie. Nasza bohaterka, jako że grozi jej niebezpieczeństwo, musi uciekać i dzięki pomocy don Epifanio Vargasa leci do Hiszpanii, gdzie zaczyna nowe życie. Ale niestety nie ucieka zupełnie od świata narkotyków, przez który ląduje w więzieniu. Poznaje tam Pati O’Farrell, która miała spory wpływ na dalsze jej życie. Możliwe, że gdyby nie Pati, Teresa nie zostałaby Królową Południa – największą organizatorką przemytu narkotyków na Morzu Śródziemnym.

Nie będę jednak zdradzać wszystkiego. Losy Meksykanki i ludzi, z którymi współpracowała, warto prześledzić samemu. Przyznaję, że niejednokrotnie mnie zaskakiwały. Czy zawsze pozytywnie? Niekoniecznie. Ale może dzięki temu książka mnie wciągnęła.

Jak wspomniałam wyżej, zastanawiałam się, czy książka mi się spodoba. Przez kilka pierwszych stron miałam wątpliwości, czy tak będzie, ale z każdą przeczytaną stroną byłam coraz bardziej zainteresowana losem Teresy. Muszę przyznać, że bohaterka powieści, to kobieta z charakterem. Szkoda, że zajęła się akurat biznesem narkotykowym. Z innymi branżami zapewne poradziłaby sobie równie świetnie, ale czy powieść byłaby równie ciekawa? Tego nie wiem.

Jednego jestem pewna, to chyba nie jest moja ostatnia przygoda z autorem. Mam nadzieję, że inne jego powieści są równie ciekawe jak „Królowa Południa” właśnie.

1 komentarz: