Wydawnictwo: Wydawnictwo W. A. B.
Ilość stron: 320
Ocena: 4/6
Za mną kolejny już tom serii o
perypetiach komisarza Zygmunta Maciejewskiego. Jak już zapewne gdzieś i kiedyś wspomniałam,
polubiłam tego bohatera. Więc samo przez się rozumie, że nie mogłam tejże
książki przegapić. Więc jak tylko znalazłam w bibliotece... Ale może dość wstępu, bo zaraz zrobi się zbyt długi.
Skończyła się wojna, nastała zupełnie nowa rzeczywistość, Zyga
wychodzi z więzienia, ale nie do końca cieszy się odzyskaną wolnością. Martwi się o Różę
i małego synka. A w więzieniu nadal jest jego kolega i były podwładny w jednej
osobie - Witek Fałniewicz. Były już komisarz postanawia, że postara się wyciągnąć
Fałniewicza z owego paskudnego miejsca, w którym przebywa. A żeby się udało
pomóc koledze, zgadza się pomóc majorowi Grabarzowi. A ten ostatni chce
zapobiec pogromowi Żydów. No niełatwe zadanie. A żeby było ciekawiej, pojawia się też druga
ciekawa zagadka do rozwiązania. Otóż w różnych miejscach kraju dochodzi do napadów
na samotne kobiety. Kim są tajemniczy przestępcy w więziennych pasiakach? Zainteresowanym polecam książkę.
Książkę czytałam dość długo, sama
nie wiem, czemu tak długo to trwało. Kryminał, podobnie jak wcześniejsze
części, okazał się całkiem niezły. Muszę jednak przyznać, że choć interesują
mnie wszelakie historie powojenne, to jeśli chodzi o przygody Zygmunta
Maciejewskiego bardziej odpowiadał mi klimat przedwojennego Lublina. Mam
nadzieję, że ów przedwojenny Lublin pojawi się jeszcze na kartach powieści
Marcina Wrońskiego. Ale teraz czas na „Haiti”.
A mnie się właśnie podobają te wojenne tomy. :)
OdpowiedzUsuńJak na razie mam za sobą tylko jedyną książkę Wrońskiego, ale już wiem, że po "Pogrom w przyszły wtorek" na pewno sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. ;)
Usuń