Wydawnictwo: Prószyński
i S-ka
Rok wydania:
2006
Tłumacz:
Zbigniew Machej
Ilość stron:
248
Ocena: 3/6
Książkę „Klątwa
siedmiu kościołów” Miloša Urbana poleciła mi koleżanka. Odwiedziłam więc
bibliotekę, poszperałam na półce i znalazłam. I pozakolejkowo zaczęłam
czytać...
...powieść
pisarza, który według informacji na okładce jest jednym z najpopularniejszych
czeskich pisarzy młodego pokolenia. A bohaterem rzeczonej książki jest młody
mężczyzna o oryginalnym imieniu Kwiatosław. Kwiatosław po zwolnieniu z policji
nie ma pracy i często wędruje się bez celu ulicami swojej ukochanej Pragi. W
mieście jednak zaczyna się dziać coś dziwnego. Dochodzi do kilku morderstw.
Bohater poznaje też intrygującego człowieka – Mateusza Gmünda. Człowieka, który
chce przywrócić świetność kilku praskim gotyckim. Jak dla Kwiatosława skończy
się ta niezwykła znajomość i kto okaże się mordercą? Zdradzać nie będę.
Przyznam, że
pomysł na książkę jest ciekawy i książka mnie zaintrygowała, choć spodziewałam
się nieco innego zakończenia. Ale przyznam, że jest oryginalne. Zastanawiałam
się, jaką ocenę książce dać. Cóż, momentami nieco ciężko mi się ją czytało.
Możliwe, że to wpływ tłumaczenia. Czeskiego języka nie znam niestety, więc z
oryginałem nie porównam. I książka trochę za mało trzyma w napięciu.
Jest to
pierwsza książka Miloša Urbana, którą przeczytałam. I mimo minusów, o których
wspomniałam wyżej, nie wykluczam, że sięgnę po kolejne jego książki. Dla
porównania chętnie przeczytałabym w innym tłumaczeniu.
-----
Książkę
przeczytałam w ramach wyzwania Czytam słowiańskich pisarzy: Czechy
(Książka napisana po 1993) – listopad 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz