Tytuł oryginału: „Harry
Keogh: Necroscope and Other Weird Heroes!”
Wydawnictwo: vis-a-vis/etiuda
Wydawnictwo: vis-a-vis/etiuda
Rok wydania: 2007
Tłumacz: Katarzyna Płaza, Stefan Baranowski
Ilość stron: 320
Ocena: 3/6
Tłumacz: Katarzyna Płaza, Stefan Baranowski
Ilość stron: 320
Ocena: 3/6
Powieści,
powieści, może teraz trochę opowieści.
Skończyłam
piętnastą część z serii o Nekroskopie (to już tyle za mną?). Chociaż… o
Nekroskopie, jak o Nekroskopie. On jest tu tylko w trzech opowiadaniach. Opowiadaniach, które są najlepszą częścią książki. Wrócił na chwilę stary, dobry Harry
walczący ze złem i wszelkiej maści potworami czy innymi bandytami. Ale, że sam
został zarażony i zajął się ciemniejszą stroną magii… Aż szkoda!
Ale twórczość
Lumleya to nie tylko Harry. Tak się jednak złożyło, że znam tylko serię o nim i w
związku z tym pierwszy raz miałam okazję spotkać się z innym bohaterem, którym jest Tytus Crow. A to bohater dość
interesujący, z dość ciekawymi zainteresowaniami. Ale choć nie podzielam jego
pasji, to jego perypetie w opowiadaniu „Władca robaków” śledziłam z
zainteresowaniem i tutaj zaimponowały mi jego spryt i inteligencja. Niestety pozostałe dwa opowiadania nie wzbudziły większego entuzjazmu. Jednak nie odnalazłam w nich intrygującej tajemnicy.
Nieco mniejszą
sympatią niż do pana Crow zapałałam do Davida Hero i Eldina Wędrowca. Całkiem sympatyczni,
nieźli w tym co robią, ale ich świat i ich bajka, to nie moja… bajka. Ciekawe
miejsca odwiedzają, różne przygody zapewne miewają, ale nie okazały się one dość
wciągające.
Biorąc pod
uwagę wszystkie opowiadania, to jak dla mnie wygrywa zdecydowanie Harry Keogh.
Czy to sentyment? Być może. Skąd więc
taka, a nie inna ocena? Ano stąd, że oprócz opowiadań o Nekropskopie przypadło
mi do gustu tylko jedno opowiadanie. To o Tytusie, o którym wspomniałam wyżej. Ale
czy zaprzyjaźnię się z nim bardziej? Zobaczymy. Na pewno sięgnę jeszcze po
serię o Nekroskopie. Zastanawiam się tylko, czy wciąż będzie się podobać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz