sobota, 18 lutego 2017

280. Jeffery Deaver "Błękitna pustka"

Tytuł oryginału: „The blue nowhere”
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2003
Tłumacz: Łukasz Praski
Ilość stron: 416
Ocena: 5/6

To, że lubię czytać kryminały, to nie jest żadna nowość… Ani żadna tajemnica. Ale przyznam, że zagadką dla mnie jest to, dlaczego dopiero po raz drugi sięgnęłam po powieść Jeffery’ego Deavera. I dlaczego tak długo czekał w kolejce do przeczytania. Najważniejsze jednak, że się doczekał. Tym bardziej, że książka okazała się wciągająca.

Zapewne ci czytelnicy, którzy powieść już czytali, pamiętają, że jednym z głównych bohaterów jest haker-morderca (ci czytelnicy, którzy nie czytali mogą przeczytać i sprawdzić). Ale nasz bohater jest inteligentny i dlatego policji tak trudno go złapać. Stróże prawa, aby móc złapać przestępcę, muszą zwrócić się o pomoc do innego zdolnego hakera. A że akurat jeden odsiaduje wyrok w więzieniu...

Jednak nawet z pomocą hakera policja ma trudny orzech do zgryzienia, bo poszukiwanemu mordercy pomaga tajemniczy ktoś. Ktoś kogo także trudno namierzyć. Rzecz jasna rozwiązania zagadki nie zamierzam zdradzać, bo po co psuć przyjemność czytania.

Jak wspomniałam kilka linijek wyżej książka okazała się wciągająca. Właściwie nie czytam powieści, w których cyberprzestrzeń czy działalność w cyberprzestrzeni odgrywałyby tak dużą rolę i nie sądziłam, że może ten temat może okazać się tak pasjonujący. I nawet te dyskietki (ile to już lat ich nie używamy?) jakoś mi nie przeszkadzały. Ale cóż, na początku XXI wieku w końcu były w użyciu.

Zastanawiam się, do czego mogłabym się przyczepić… Pomysł na książkę bardzo fajny, przestępca sprytny, inteligentny i przebiegły… Nikt nie okazał się przesadnie idealny. Spokojnie mogę książkę ocenić tak, jak oceniłam. I nieco częściej sięgać po powieści Deavera,

2 komentarze:

  1. Jak ja dawno nie widziałem recenzji jakiegokolwiek Deavera. :) Sam też już dosyć dawno coś czytałem. A to bardzo dobry autor, twórca mojego ulubionego "Kolekcjonera kości". W tym roku na pewno do niego wrócę, bo już chodzi za mną od zeszłego roku jak się pojawił w zapowiedziach Prószyńskiego. :)

    OdpowiedzUsuń