Tytuł
oryginału: „Necroscope: Avengers”
Wydawnictwo: vis-a-vis/etiuda
Wydawnictwo: vis-a-vis/etiuda
Kolejny już, trzynasty, tom „Nekroskopa” za mną. Wciąż czytam
z zainteresowaniem, bo to jednak jest intrygujące, z czym przyjdzie zmierzyć się
Wydziałowi E, ale pojawiło się małe „ale”. Do "ale" wrócę za chwilę.
W tej części nasi bohaterowie z brytyjskiego Wydziału E wciąż
mają problem z trzema Wielkimi Wampyrami – Malinarim, Vavarą i Szwartem. Dwójka
z nich robi problemy na statku wycieczkowym na Morzu Śródziemnym, a jeden
szkodzi w Londynie. Nie czekają na to, żeby ich ktoś złapał w miejscach wypadków, tylko knują i
uciekają dalej. Ale czy uda się im wrócić do swojego wampyrzego świata i jakie
kłody pod nogi rzucą pod nogi ścigającym ich esperom? Można sprawdzić samemu.
Jak już wspomniałam nieco wyżej, choć cały cykl wciąż czytam z
zainteresowaniem i wciąż nie narzekam na pomysły autora, to zaczynam się
zastanawiać, czy konieczni są kolejni Nekroskopowie. Jake Cutter jest kolejnym
(polubiłam go, żeby nie było), ale Harry’ego Keogha trudno jednak przebić.
Przede mną jeszcze kilka tomów z serii Briana Lumleya.
Chociaż Nekroskop może być tylko jeden, to z ciekawości przeczytam serię do
końca. Jak się to może skończyć?
Przyznam bez bicia : nigdy nie słyszałam o tej serii wiec Twoja recenzja jest dla mnie czarna magia ;) przejrzałam jednak Twój blog i znalazłam cos dla siebie. Co prawda Ta książka nie jestem zainteresowana jednak Ciekawie ja zrecenzowalas ;) obserwuje i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytankanadobranoc.blogspot.ie
Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)
Usuń