Rok wydania: 2006
Tłumacz: Stefan Baranowski
Ilość stron: 566
Ocena: 4/6
Tłumacz: Stefan Baranowski
Ilość stron: 566
Ocena: 4/6
Dawno nie było nic o wampirach, no nie? Są
paskudne, ale czasem mi ich brakuje, więc po raz kolejny sięgnęłam po
powieść Briana Lumleya.
Ponownie odwiedziłam Harry’ego na
Wyspach Brytyjskich. A u naszego bohatera romans z Bonnie Jean wciąż trwa.
Harry, wciąż będący pod wpływem hipnozy, nie zauważa kim B. J.
jest naprawdę. Albo nie chce tego robić. A może to być niebezpieczne. Choćby dlatego, że wampirzy
lordowie – Drakula i bracia Ferenczy nie śpią, tylko przygotowują się do ataku na
lorda Radu Lykana. Radu, który ma się odrodzić po śnie trwającym 600 lat.
A skoro
w powietrzu wisi wojna między wampirami, to znaczy, że coś będzie się dziać i
że poleje się krew. Ale czego się spodziewać po czarnych charakterach. A Harry
po raz kolejny stawia czoła owym typom spod ciemnej gwiazdy. A że
tradycja musi być zachowana, to i zmarli nie zostawią go w potrzebie.
Nie
da się ukryć, że seria o Nekroskopie wciąż mi się nie znudziła. W końcu to już
dziesiąty przeczytany tom. Cóż. Pomysłowość autora wciąż jeszcze mnie zawiodła,
choć niektóre sytuacje albo reakcje bohaterów czasem mogę już przewidzieć. Ale to rzecz
do wybaczenia. I wciąż wolę Harry’ego (dobrze, że hipnozy nie są
długotrwałe) niż jego syna Nathana poznanego kilka tomów wcześniej.
Ale
czy tom jedenasty mnie zaskoczy czymś nowym? Zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz