Rok wydania: 2014
Ilość stron: 272
Ocena: 4/6
Udało mi się w końcu znaleźć i
wypożyczyć w bibliotece „Wnuczkę do orzechów” Małgorzaty Musierowicz. Tę
„Wnuczkę…”, o której przeczytałam całkiem sporo krytycznych opinii. Ale postanowiłam
zaryzykować i po nią sięgnąć.
Główną bohaterką dwudziestej
części „Jeżycjady” jest Dorota Rumianek, nastolatka mieszkająca na wsi z babcią
i ciocią-babcią oraz marząca o tym, aby w przyszłości zostać lekarzem. Tak się
złożyło, że pewnego pięknego dnia (choć z burzą w tle) znajduje w lesie
nieprzytomną kobietę, której udziela pierwszej pomocy (chociaż nie chciałabym, żeby mnie ktoś przywracał do
przytomności za pomocą wlewanego do gardła alkoholu) i zabiera do siebie do
domu. No cóż, pierwsza pomoc była dość daleka od ideału. Poszkodowaną, o której
mowa, okazuje się Ida Pałys. W taki oto ciekawy oraz niespodziewany sposób Ida
trafia do miejsca, które jej się bardzo podoba i w którym postanawia odpocząć.
I ukryć się przed mężem i synem, na których jest ogromnie zła. Niedługo po tym
dołącza do niej siostrzeniec, którego postanawia zeswatać ze swą wybawczynią
Dorotą, co jednak się nie udaje. Niestety albo stety, zależy jak dla kogo,
Ignaś wciąż jest zakochany w Magdusi znanej nam bliżej z książki „McDusia”. No
ale co tam, w każdym razie Idzie urlop całkiem się podoba.
A w czasie, kiedy rudowłosa Ida
Pałys korzysta z uroków wczasów pod gruszą, choć w tym przypadku lepiej
powiedzieć pod orzechem, jej rodzina z seniorami Borejkami na czele zjeżdża się
do Pulpecji. Cóż, w Poznaniu oprócz panującego wszędzie upału, rządzą też
remonty dróg oraz paskudny hałas. Ale cóż zrobić, drogi same się nie naprawią. W
każdym razie Borejkowie mają wprost sielskie wakacje. Nawet Józef, któremu
wpada w oko pewna blondynka w niebieskich koralach.
Książkę przeczytałam dość szybko.
Przyznam, że czytało mi się nawet przyjemnie, dlatego dałam książce dobrą
ocenę. Z drugiej jednak strony wywyższanie się państwa Borejków jest widocznie
i na pewno nie jest miłe. Mało kto tej fantastycznej rodzinie może dorównać.
Mam nadzieję, że nie będzie ono (wywyższanie się rzecz jasna) coraz większe, byłby to minus kolejnych książek, ale nie gdybajmy teraz.
Najbardziej zirytowało mnie jednak to, jak została potraktowana Agata. Ta
całkiem fajna osoba nagle została bluszczem. Skąd ta zmiana? Ignaś nie
przestawał mnie irytować, chociaż i Dorota mogłaby mu nieco oszczędzić
przytyków. Wciąż jednak lubię Idę, chociaż czasem niepotrzebnie robi z igły
widły. Polubiłam też Szymka i Jędrka, normalni i fajni chłopcy, mam nadzieję,
że jeszcze się pojawią na kartach "Jeżycjady". Szkoda, że dotąd nie poznaliśmy
nieco lepiej Pulpowych Ani i Nory.
Jak już napisałam nieco wyżej,
książka nawet mi się spodobała, ale żałuję, że tak rzadko pojawiają się w
„Jeżycjadzie” Cesia, Hajduk, Żakowie. Dawno nie było Anieli, Eli, Kowalików. To
ciekawi bohaterowie, ale obawiam się, że jeszcze trochę i o nich zapomnimy.
Szkoda by było. Jasne, że można wracać do poprzednich tomów, ale dobrze było
się dowiedzieć co u nich się pozmieniało przez te wszystkie lata.
Nie ciągnie mnie w ogóle do Jeżyciady. Nawet, gdy byłam młodsza, w ogóle mnie nie pociągła ta seria.
OdpowiedzUsuńJa po raz pierwszy po "Jeżycjadę" sięgnęłam 2 lata temu. I nawet się wciągnęłam. ;)
UsuńUwielbiam "Jeżycjadę". "Wnuczka" podobała mi się mniej niż początkowe tomy serii, lecz pewnie i tak sięgnę po nową część jak tylko się pojawi.
OdpowiedzUsuńTeż sięgnę. Ciekawa jestem, kto będzie głównym bohaterem następnej części.
Usuń