sobota, 9 maja 2015

176. Małgorzata Musierowicz "Wnuczka do orzechów"

Wydawnictwo: Akapit Press
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 272
Ocena: 4/6

Udało mi się w końcu znaleźć i wypożyczyć w bibliotece „Wnuczkę do orzechów” Małgorzaty Musierowicz. Tę „Wnuczkę…”, o której przeczytałam całkiem sporo krytycznych opinii. Ale postanowiłam zaryzykować i po nią sięgnąć.

Główną bohaterką dwudziestej części „Jeżycjady” jest Dorota Rumianek, nastolatka mieszkająca na wsi z babcią i ciocią-babcią oraz marząca o tym, aby w przyszłości zostać lekarzem. Tak się złożyło, że pewnego pięknego dnia (choć z burzą w tle) znajduje w lesie nieprzytomną kobietę, której udziela pierwszej pomocy (chociaż nie  chciałabym, żeby mnie ktoś przywracał do przytomności za pomocą wlewanego do gardła alkoholu) i zabiera do siebie do domu. No cóż, pierwsza pomoc była dość daleka od ideału. Poszkodowaną, o której mowa, okazuje się Ida Pałys. W taki oto ciekawy oraz niespodziewany sposób Ida trafia do miejsca, które jej się bardzo podoba i w którym postanawia odpocząć. I ukryć się przed mężem i synem, na których jest ogromnie zła. Niedługo po tym dołącza do niej siostrzeniec, którego postanawia zeswatać ze swą wybawczynią Dorotą, co jednak się nie udaje. Niestety albo stety, zależy jak dla kogo, Ignaś wciąż jest zakochany w Magdusi znanej nam bliżej z książki „McDusia”. No ale co tam, w każdym razie Idzie urlop całkiem się podoba.

A w czasie, kiedy rudowłosa Ida Pałys korzysta z uroków wczasów pod gruszą, choć w tym przypadku lepiej powiedzieć pod orzechem, jej rodzina z seniorami Borejkami na czele zjeżdża się do Pulpecji. Cóż, w Poznaniu oprócz panującego wszędzie upału, rządzą też remonty dróg oraz paskudny hałas. Ale cóż zrobić, drogi same się nie naprawią. W każdym razie Borejkowie mają wprost sielskie wakacje. Nawet Józef, któremu wpada w oko pewna blondynka w niebieskich koralach.

Książkę przeczytałam dość szybko. Przyznam, że czytało mi się nawet przyjemnie, dlatego dałam książce dobrą ocenę. Z drugiej jednak strony wywyższanie się państwa Borejków jest widocznie i na pewno nie jest miłe. Mało kto tej fantastycznej rodzinie może dorównać. Mam nadzieję, że nie będzie ono (wywyższanie się rzecz jasna) coraz większe, byłby to minus kolejnych książek, ale nie gdybajmy teraz. Najbardziej zirytowało mnie jednak to, jak została potraktowana Agata. Ta całkiem fajna osoba nagle została bluszczem. Skąd ta zmiana? Ignaś nie przestawał mnie irytować, chociaż i Dorota mogłaby mu nieco oszczędzić przytyków. Wciąż jednak lubię Idę, chociaż czasem niepotrzebnie robi z igły widły. Polubiłam też Szymka i Jędrka, normalni i fajni chłopcy, mam nadzieję, że jeszcze się pojawią na kartach "Jeżycjady". Szkoda, że dotąd nie poznaliśmy nieco lepiej Pulpowych Ani i Nory.

Jak już napisałam nieco wyżej, książka nawet mi się spodobała, ale żałuję, że tak rzadko pojawiają się w „Jeżycjadzie” Cesia, Hajduk, Żakowie. Dawno nie było Anieli, Eli, Kowalików. To ciekawi bohaterowie, ale obawiam się, że jeszcze trochę i o nich zapomnimy. Szkoda by było. Jasne, że można wracać do poprzednich tomów, ale dobrze było się dowiedzieć co u nich się pozmieniało przez te wszystkie lata.

Pojawiła się też na ostatnich stronach książki informacja, że kolejny tom „Jeżycjady” jest w przygotowaniu. Mam nadzieję, że odwiedzimy w tym tomie nie tylko Borejków, ale też innych jeżycjadowych bohaterów.

4 komentarze:

  1. Nie ciągnie mnie w ogóle do Jeżyciady. Nawet, gdy byłam młodsza, w ogóle mnie nie pociągła ta seria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po raz pierwszy po "Jeżycjadę" sięgnęłam 2 lata temu. I nawet się wciągnęłam. ;)

      Usuń
  2. Uwielbiam "Jeżycjadę". "Wnuczka" podobała mi się mniej niż początkowe tomy serii, lecz pewnie i tak sięgnę po nową część jak tylko się pojawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sięgnę. Ciekawa jestem, kto będzie głównym bohaterem następnej części.

      Usuń