niedziela, 7 czerwca 2015

183. Vincent V. Severski "Nieśmiertelni"

Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 800
Ocena: 5/6


Chyba nie muszę mówić, że książki wojenne, szpiegowskie i sensacyjne, to jest coś, co lubię. A kiedy tylko wypatrzyłam na bibliotecznej półce „Nieśmiertelnych”, to od razu wypożyczyłam tę powieść. W końcu przekonałam się już, że z intrygującymi bohaterami Vincenta V. Severskiego raczej nuda mi nie grozi.

Tym razem nasi polscy szpiedzy mieli niełatwą pracę do wykonania. A co to za praca? Otóż nasi bohaterowie muszą sprawdzić jakie tajemne prace są wykonywane w niewątpliwie pięknym Teheranie. I czy zagrażają one pokojowi na świecie. Zadanie niełatwe, wręcz śmiertelnie niebezpieczne. A jak sobie poradzą? Warto sprawdzić samemu.

Równie niełatwe zadania ma do wykonania Michaił Popowski, rosyjski szpieg w trzecim pokoleniu. Niełatwe dlatego, że jego życie zależy od  tego, czy uda mu się je wykonać i od tego, jak rozwinie się jego współpraca z niezwykłym Jaganem. A jakby tego było mało w Szwecji (do której musi udać się wspomniany Popowski), na sztokholmskiej politechnice dochodzi do poczwórnego morderstwa oraz do porwania zdolnego doktoranta. Cóż. Wszystkie sprawy są połączone. A jakie niebezpieczeństwa czyhają na tajniaków z Polski, Rosji i Szwecji? Miłośnikom sensacji polecam sięgnięcie po tę książkę. Myślę, że nie będą się nudzić.

Vincent V. Severski po raz kolejny stworzył powieść, która intryguje i trzyma w napięciu do samego końca. Akcja z każdą stroną książki nabiera tempa i przyznaję, że trudno oderwać się od przygód bohaterów. Do ostatniej strony im kibicowałam i chciałam, żeby wszystko się udało. Niestety, nie wszystko się udało, tak jakbym chciała. I nawet nie spodziewałam się, że będzie mi aż tak smutno z tego powodu. Ale cóż poradzić.

Jak wspomniałam wyżej, bohaterom kibicowałam i podchodziłam do nich z sympatią. Może czasem Konrad jest irytujący, ale mu wybaczam. W końcu w stresowej sytuacji podejmowanie decyzji może być trudne, więc się nie wymądrzam. Inni bohaterowie? Nieźli, choć przyznaję, że Szwed Olaf mnie zaskoczył. Czego jak czego, ale nie podejrzewałabym go o… Tu pozostawiam w niepewności tych, którzy książki jeszcze nie czytali.

Właściwie nie mam za co dać książce minusów. Być może powinnam, ale nie mam za co. Prawda, długo  ją czytałam, ale to nie jest powód, żeby spojrzeć na książkę podejrzliwie. Przyznaję, że są wątki, które wciąż mnie intrygują i to na tyle, że chętnie sięgnęłabym po kolejny tom o perypetiach szpiegów. Mam cichą nadzieję, że taka możliwość będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz