Rzecz niebywała, minął kolejny miesiąc. A ja jak na statystyczną Polkę przystało czytam, ile czytam. Zawsze jednak coś i do przodu. Żeby jednak nie marudzić i wrócić do nadrabiana zaległości, to dla zachowania formy blogowej pochwalę się, że w minionym miesiącu skończyłam czytać jedną książkę:
2. "Księgę Tatr" Jalu Kurka.
Kontynuuję zaglądanie w strony Biblii oraz do "Skorunia" Macieja Płazy.
Na szczęście dla swoich półek i kolejek nie kupiłam niczego, więc na szczęście kolejka się nie zwiększyła. Uff...
Mój marzec też nie był kolorowy, ale na moje nieszczęście promocje w księgarniach na tyle mnie zaciekawiły, że do mojej kolekcji oczekujących książek do przeczytania, trafiły dodatkowe 10 pozycji :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Fantastic Chapter
Najgorzej to trafić na promocje. :) Ja jednak im się nie dają w ostatnim czasie. ;)
Usuń