Październik trwa w najlepsze, a ja oczywiście mam poślizg w napisaniu podsumowania. To pewnie dlatego, że wrzesień był taki sobie pod tym względem. ;)
Przeczytałam i oceniłam aż trzy książki:
Zaczętych mam jak zwykle więcej niż przeczytanych. Typowe łapanie dziesięciu srok za jeden ogon. ;) Są to:
- Biblia - tradycyjnie
- "Wołanie w górach" Michała Jagiełły - poczeka na dłuższe jesienne wieczory;
- "Wywołanie ogólne... (wspomnienia krótkofalowców) Ryszarda Reicha;
- "Księżyce Jowisza" Alice Munro;
- "Nieodkryte Bieszczady istnieją naprawdę" Barnaby Mądreckiego.
Nowościami na półkach chwaliłam się w tym poście. :)
A jaki będzie październik. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz