niedziela, 14 czerwca 2020

386. Agatha Christie "Morderstwo w Boże Narodzenie"

Tytuł oryginału: „Hercules Poirot’s Christmas”
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 1998
Tłumacz: Andrzej Milcarz
Ilość stron: 228
Ocena: 5,5/6


Jak ja dawno nie napisałam nic o książce. Ale czytam, wciąż czytam. W ostatnim po raz kolejny wróciłam do twórczości Agathy Christie. Choć mamy późną wiosnę, postanowiłam sięgnąć po kryminał, którego akcja toczy się w okresie świątecznym. 

A akcja to nie byle jaka, skoro bogaty jegomość Simeon Lee wzywa do rodzinnego domu wszystkie swoje dzieci. To samo w sobie jest podejrzane, ale grzecznie wszyscy się stawiają. Mają nadzieję na kasę, czy na zgodę w rodzinie? To ciekawe co zamierza ojciec. Starszy pan był w swoim życiu, delikatnie mówiąc, złośliwy. Był też kobieciarzem. Cóż… Niezależnie od tego jaki był w przeszłości i na co kto liczył, to sprawę skomplikowało morderstwo, którego ofiarą padł starszy pan. Tylko kto jest mordercą? Któryś z synów? Któraś synowa? A może wnuczka, którą rodzina widzi po raz pierwszy na oczy? No, o tym może nie będę teraz plotkować.

Niejednokrotnie powtarzałam, że lubię sięgać po twórczość Agathy Christie. I nie będę ukrywać, nie wszystkie powieści, czy opowiadania oceniłam tak wysoko, jak tę powieść. Muszę się Wam przyznać, że w tej powieści nawet Herkules Poirot nie był, jak dla mnie, człowiekiem irytującym. Intryga okazała się świetna, a wytypowanie mordercy trudne. Ale że mordercą okazała się ta osoba? Pomysł przedni.

Tym razem nie oceniłam bohaterów jako papierowych. Albo porywczy, albo ślamazarni (mówiąc literackim językiem), albo w ogóle cwani, ale jednak jacyś. Muszę też przyznać, że podziwiam to, jak belgijski detektyw zwraca uwagę na szczegóły i je łączy. Jak się mawia: szacun!

Cóż! Więcej Christie po prostu!

-----

Tekst ukazał się także na blogu: https://na-tropie-agathy.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz